piątek, września 16, 2011

Fotografuję się - Stefania Grodzieńska

u fotografa
Proszę sobie wyobrazić miałam takie szczęście, że mi się udało wkręcić na wycieczkę za granicę. Tylko że do tego trzeba mieć kupę fotografii. Więc poszłam do fotografa i mówię:
- Proszę sobie wyobrazić, miałam takie szczęście, że mi się udało wkręcić na wycieczkę za granicę. Tylko że do tego trzeba mieć kupę fotografii. Więc może by mi pan zrobił taką kupę fotografii.
Ten fotograf powiedział, że dlaczego nie, od tego on tu jest, i poprosił mnie do atelier. Muszę się przyznać, że bardzo nie lubię się fotografować. To dlatego, że nie mamy dobrych fotografów. W ogóle u nas rzemiosło upada, a specjalnie fotograficzne. Jeszcze niedawno byli u nas tacy świetni fotografowie, a teraz brakoróbstwo i brakoróbstwo. Wystarczy porównać moje zdjęcie sprzed dziesięciu lat i obecne.
Ale trudno, trzeba to trzeba. Siadam w tym atelier, a ten fotograf już łapie za aparat.
- Panie! – mówię – co pan, prosto z ulicy chce mnie pan fotografować? Muszę się chociaż trochę przetargać! Zdjęcie idzie do zagranicznego paszportu i zaraz tam powiedzą, że u nas fryzjerów nie ma.
Musiałam mu dobrze nadepnąć na tę dumę narodową, bo dał mi lusterko, żebym się ładnie potargała.
- Myślę, żeby może tę całą grzywkę kopnąć do góry - mówię - to tak szlachetnie będzie. Co?
- Niech pani kopnie - powiada ten fotograf. Kopnęłam grzywkę do góry, patrzę do lustra – coś okropnego!
- Pięknie mi pan poradził, wyglądam jak nauczycielka matematyki. Zgrabię to wszystko w dół. Co?
- Niech pani zgrabi – powiada fotograf.
Zgrabiłam w dół, patrzę - strasznie.
- Co z pana za fachowiec, każe mi pan z grzywką w dół, teraz wyglądam jak nauczycielka śpiewu. Może pół strząchnąć na dół, a pół strząchnąć do góry, co?
- Niech pani strzącha.
Strząchnęłam pół na dół i pół do góry i usiadłam.
- No, niech pan fotografuje - mówię - nie przyszłam tu nocować. Na co pan czeka.
A ten fotograf wziął i oświetlił mnie reflektorem z góry.
- Chwileczkę! Co pan, z góry mnie pan oświetla? Nie widzi pan, że mi się od tego zmarszczki robią?
No to oświetlił mnie... z dołu!
- Panie, czy pan pierwszy raz w życiu fotografuje? Z dołu mnie pan oświetla, oczy mi się od tego robią wpadnięte.
- Nic się pani nie robi. Oczy pani ma i tak wpadnięte.
No to się uspokoiłam. Więc ten fotograf obraca mnie z lewej strony i łapie za aparat..
- Zaraz - mówię - co mnie pan z lewej strony ustawia, czy pan nie widzi, jaką mam twarz?
On mi się przyjrzał i powiada:
- Twarz jak twarz.
- No pewnie że jak twarz! A jak co ma być? Ale oko lewe mam mniejsze. Niech pan zrobi z prawej strony, prawe za to mam większe. Ale zaraz, z prawej strony nos mam znowu krzywy. Z lewej nos mam prosty, ale oko mam mniejsze. To może en face? Chociaż en face nie wolno. Zdjęcie do dokumentów musi być jak nocne naczynie: z jednym uchem. Bez ucha nieważne.
- Niech będzie z uchem - zgodził się fotograf.
- Ale jaki wyraz twarzy pan by radził? Może poważnie? Chociaż to nie ma być zdjęcie na emaliowaną tabliczkę na grób, tylko na wesołą wycieczkę Orbisu. Taki urzędnik w biurze paszportowym obejrzy i powie: „Na katorgę ją wysyłają, że taka wściekła? Jedzie dla własnej przyjemności, państwo jej ułatwia, a ona mordę krzywi. Wszystkiego jej mało.” I mogą nie puścić. Już były takie wypadki. Może lepiej z uśmiechem. Uśmiech mam dość awantażowny. Tylko że to w zasadzie nie ma być zdjęcie na pamiątkę dla narzeczonego, tylko do poważnego dokumentu. Weźmie celnik na granicy paszport z takim zdjęciem do ręki i powie: ,,A ta czego znowu taka zadowolona? Ciekawe, co ona wiezie, że taka zadowolona. Pewno ma brylant w nosie”. I może nie puścić. Więc co pan radzi?
- Mam pomysł - powiedział ten fotograf. - Zrobię pani zdjęcie jak Łunnik księżycowi - po ciemku i od tyłu.
I tak zrobił. Potem wszyscy mówili, że dawno już nie miałam takiego dobrego zdjęcia.


Stefania Grodzieńska, Kłania się PRL

1 komentarz:

  1. Uśmiałam się nad tym tekstem :) Dzięki za publikację. Tytuł nad zdjęciem sugeruje, że to pani Stefania ;) Dobra fotografia.
    Magda Sz.(OŚ)

    OdpowiedzUsuń